Corel FORUM

Bogumila M.

Narodowa Agencja Bezpieczeństwa (NSA) i Federalne Biuro Śledcze (FBI) mają pełny, stały i niekontrolowany dostęp do danych zgromadzonych na serwerach gigantów nowych technologii. Program, który to umożliwia nazywa się PRISM, a biorą w nim udział wszyscy niemal wielcy internetu: Microsoft ze Skypem, Yahoo, Google wraz z YouTube'em, Facebook, PalTalk (komunikator sieciowy), AOL, oraz Apple. Każda z tych firm przystąpiła do udziału w programie dobrowolnie.

Skuteczność systemu polega na tym, że agencje rządowe mają stały i bezpośredni dostęp do wszystkich danych gromadzonych przez amerykańskie firmy nowych technologii. Gromadzone jest 10 typów danych: e-maile, wiadomości z komunikatorów, filmy, zdjęcia, pliki przechowywane w chmurze, czaty głosowe, pliki przesyłane wewnątrz serwisów, wideokonferencje, czasy logowania oraz szczegóły z profili w portalach społecznościowych.

PRISM działa od 2007 r., pierwszą firmą, która do niego przystąpiła (w pełni dobrowolnie) był Microsoft. Potem Yahoo (2008) i Google (2009). Apple dołączył dopiero w październiku zeszłego roku. Wkrótce program ma być wdrożony w Dropboksie, a - co zaskakujące - nie bierze w nim udziału Twitter.

Można śmiało postawić tezę, że chmura to postęp i nowa jakość inwigilacji. Więcej na ten temat pisze TVN i Gazeta.

Shame

Nie wytrzymam! PERMANENTNA INWIGILACJA! NIE WYTRZYMAM! :mrgreen:

Orwell się zaczyna z tego robić. Jak zwykle jebnięci Amerykanie wola oddawać po troszku swojej wolności w zamian za iluzję bezpieczeństwa. Bo podwalinami takich akcji jest walka z terroryzmem. Teoretycznie. Chcą mieć nasłuch na wszystko, żeby superkomputery pod Pentagonem mogły przerabiać te petabajty danych na sekundę i wyławiać podejrzane. Już teraz wszystkie rozmowy telefoniczne w USA są przeczesywane przez komputery i niech tylko ktoś powie Allah, Dżihad czy Bin Laden, to już FBI ma na niego oko, a rozmowa trafia do akt. I to nie teoria spiskowa, tylko fakt. USA się z tym nie kryje.

Cholerni Jankesi.

Bogumila M.

To tłumaczy dlaczego USA straciły pozycję lidera nowych technologii na rzecz Chin. Gdy Chińczycy postawili na swój system operacyjny, do którego Amerykanie nie mają dostępu. Za to Chińczycy mają nieograniczony dostęp do zasobów amerykańskich i światowych, łącznie z tajnymi.

Ciekawa jestem czy polskim politykom ktoś zapłacił, czy z głupoty forsują kolejne scentralizowane bazy danych w oparciu o Windows.

Shame

A jakie to bazy? Jestem ciekaw, bo nie śledzę takich informacji, bo nie mam zbytnio czasu.

A czy polscy politycy robią to za kasę, czy z ignorancji? Podejrzewam, że po trochu z obu. Lobby na pewno jest i ciśnie, bo kontrakty rządowe to jest to na czym się najlepiej zarabia. Poza tym, nie oszukujmy się, na czele Ministerstwa Cyfryzacji Tego Czy Owego nie stoi informatyk z 20-letnim stażem po specjalistycznych studiach, tylko jakiś historyk czy geograf, który ma nawet problemy z nastawieniem budzika w komórce. Oh wiem, że zatrudniają sztab ludzi, ekspoeertów w swoich dziedzinach, ale kto by ich słuchał? Na końcu i tak wszystko podpisuje jeden człowiek i on decyduje, na kogo to wypadnie. Przetargi?! Proszę... :-x

Zanim się zaczną, już są rozdane. A programiści i informatycy robią co im każą, bo każdy ma wyj***ne i tylko robi co do niego należy.

Bogumila M.

Od stycznia 2011 rząd forsuje tzw. Ustawę o systemie informacji edukacyjnej zawierającym imiennie wrażliwe dane uczniów. Może to służyć do etykietowania (ktoś jest „trudny”, „inny”, „chory”), selekcji i determinowania z góry szans.

Przy okazji ustawy śmieciowej niektóre gminy żądają od właściciela nieruchomości deklaracji zawierających dane osób, które zamieszkują wspólnie z nim — imion, nazwisk czy numerów PESEL. Inne wręcz żądają dodatkowych dokumentów potwierdzających, że prawdziwe są informacje dotyczące właściciela czy osób trzecich zamieszkujących lokal. Domagają się np. zaświadczeń od pracodawców potwierdzających stałe wykonywanie pracy poza daną miejscowością, zaświadczeń o odbywaniu służby wojskowej bądź dokumentów potwierdzających stałą nieobecność na terenie posesji.

Bogumila M.

Serce rośnie, gdy supermocarstwo czerpie z dobrych sprawdzonych w środku Europy wzorów. Nieważne czy inwigilacja jest zgodna z prawem, czy nie. Ważne jest kto puścił farbę.

Narodowa Agencja Bezpieczeństwa (NSA) wystąpiła w sobotę z formalnym wnioskiem o rozpoczęcie śledztwa w celu ustalenia źródeł przecieku do mediów informacji o tajnych programach zbierania danych z serwerów firm internetowych. Największa demokracja świata powoli przekształca się w obóz koncentracyjny. Komuniści o inwigilacji na taką skalę mogli tylko pomarzyć. Oczywiście to daje moralne prawo Amerykanom do pouczania np. Chińczyków o prawach człowieka. W końcu każdy człowiek ma prawo być inwigilowany i w razie potrzeby eliminowany.

Bogumila M.

Zmarła ACTA niech żyje FACTA.

FATCA (Foreign Account Tax Compliance Act) weszła w życie 1 stycznia 2013 r. Nakłada na zagraniczne instytucje finansowe obowiązek informowania amerykańskich urzędów skarbowych o rachunkach na rzecz podatników USA.

W praktyce klienci, którzy uzyskują wpływy z USA na swoje polskie konta, mogą stracić 30%. W USA została przyjęta w marcu nowa ustawa podatkowa umożliwiająca identyfikację amerykańskich podatników, którzy mają rachunki w zagranicznych instytucjach finansowych. Istnieją wątpliwości, czy nowa ustawa Jest zgodna z zarówno unijnymi przepisami, jak i polską ustawą o ochronie danych osobowych.

Jeśli chodzi o Polskę ja bym się zbytnio nie martwiła. Żeby okazać sojusznikowi przyjaźń i zaufanie nasi politycy dadzą nawet 60%. To przecież nie ich pieniądze. W polskim interesie jest posiadanie sojusznika, który w razie czego wejdzie i pomoże patriotom zaprowadzić porządek. Dlatego PO zrobi wszystko dla Amerykanów, a PiS mówiąc, że robi wszystko dla Polski, robi wszystko dla Rosji. Bo wiadomo, że czarne nie jest czarne i żadne krzyki i płacze nie przekonają nikogo od nich, że jest.

Źródło.

Artur Miernik

Czyli tak:

Piszemy przez GNU Privacy Guard,
Łazimy zza Tora,
Torrentujemy tylko z magnesem,
Dyski traktujemy TrueCryptem.

I niech sobie patrzą.

tegraf

A gdyby tak zamienić "amerykańskie" na "polskie"...

"Nakłada na zagraniczne instytucje finansowe obowiązek informowania polskich urzędów skarbowych o rachunkach na rzecz podatników w Polsce".

W praktyce klienci, którzy uzyskują wpływy z Polski na swoje np. francuskie konta, mogą stracić 30%. W Polsce została przyjęta w marcu nowa ustawa podatkowa umożliwiająca identyfikację polskich podatników, którzy mają rachunki w zagranicznych instytucjach finansowych".

Mój dopisek: "Celem ustawy było ograniczenie wypływu kapitału z dużych sieci handlowych do firm-matek ulokowanych poza granicami. Do tej pory zagraniczne sieci handlowe wykazywały rentowność rzędu 2%, gdy tak naprawdę prawdziwe wielkości przychodów były przed polskimi Urzędami Skarbowymi ukrywane".

Polski polityk tym różni się od amerykańskiego, że mówi o tym, jak ma być, a amerykański robi tak, jak być powinno.

Bogumila M.

Bogumila M.

Tutaj jeszcze parę informacji i uwag dotyczących danych zlokalizowanych w chmurze, czyli nie do końca wiadomo gdzie.

Shame